sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 5

Tego samego dnia ... 
... a właściwie nocy

  
   Kuba miał w swojej sypialni ogromne łóżko tylko dla niego. Wydawałoby się, że ma idealne warunki do spania. Spojrzał na zegarek. Była trzecia w nocy, a on nie zmrużył nawet oka. Wiercił się na materacu i chodził bez celu po całym mieszkaniu. Powód? Tylko jeden: Zuza. Cały czas myślał o tej pięknej dziewczynie z piwnymi oczami spotkanej w kawiarni. Miał ochotę pochlastać się za to, że nie wziął jej numeru. Zdumiewające, jak w jednej chwili cały świat może się przewrócić do góry nogami.
   Jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że właśnie w tej samej chwili Zuza myślała o przystojnym piłkarzu Legii Warszawa. W najśmielszych snach nie śniło się jej takie spotkanie, a uwierzcie mi, jej sny do najgrzeczniejszych nie należały. Tak więc Zuza również wierciła się w swoim łóżku, które, co warto podkreślić, było o wiele mniejsze od łoża Kuby. Co chwila człapała do kuchni tylko po to, żeby zaraz wrócić do sypialni. Ot, taka sytuacja.
   Kiedy wreszcie nastał świt, oboje zorientowali się, że muszą się udać do pracy. Zuza z zamkniętymi oczami włożyła na siebie służbowy strój i poczłapała do łazienki umyć zęby. Ale ten poranek nie byłby udany, gdyby nie stałoby się coś, co wyprowadziłoby ją z równowagi. Tak więc plama z pasty do zębów na czarnej spódniczce oraz ślad maskary na białej koszuli wypełniły swoje zadanie. Zrezygnowana przyszła pani adwokat udała się więc do kuchni w celu wrzucenia w siebie jakiegoś pożywienia i wypicia kilku filiżanek kawy "na rozruch". W tym samym czasie Kuba narzucał na siebie treningowy dres i przełykał ostatnie kęsy kanapek. Oczywiście jego poranek także nie był idealny, ponieważ telefon wpadł mu do ... wiecie czego. Tak więc oboje byli właśnie w okropnym nastroju i niechętnie zmierzali w stronę swoich miejsc pracy.
- Zuza? Gdzie ty byłaś?! Szef robi zebranie, a ciebie nie ma! - krzyknęła rozwścieczona sekretarka, kiedy tylko Zuza wyszła z windy
- Nic nie wiedziałam o żadnym zebraniu!
- Gdybyś odebrała telefon, to byś wiedziała!
   No tak. Według teorii pani sekretarki, Zuza miała odbierać jej telefony za wszelką cenę nawet podczas jazdy samochodem. To nic, że dostałaby mandat. Ważne, że nie odebrała i podpadła szefowi.
   Zuza weszła na zebranie mocno spóźniona. W drzwiach powitało ją złowrogie spojrzenie szefa i chichot zebranych.
- Proszę państwa - w sali rozległ się tubalny głos prezesa - Chciałbym przedstawić państwu panią Zuzannę Skalską, która teraz zaprezentuje nam nowy plan budżetu
   Ups ... W tej własnie chwili doszło do Zuzy, że jest w tarapatach. A jej projekt jest w domu. A konkretnie w biurku. A konkretniej w trzeciej szufladzie od dołu. Szlag by to trafił!
- Panie prezesie, ja ... nie mam tego projektu ...
   Wszystkie pary oczu zwróciły się na Zuzę. Szefa też.
- Co to ma znaczyć? Pani Zuzanno, proszę o wyjaśnienia! - mężczyzna był bliski palpitacji serca. Zuza też
- Chodzi o to, że projekt został w domu. Zapomniałam go wziąć. Przepraszam
   Przez chwilę w pomieszczeniu zapanowała cisza. Wszyscy oczekiwali na to, co miało się za chwilę zdarzyć. Nikt się nie śmiał, nikt nie komentował. Zuza wlepiła wzrok w podłogę. Wiedziała doskonale, że już nie ma pracy. Czekała tylko, aż szef powie jej to prosto w oczy.
- Proszę spakować swoje rzeczy. Już tu pani nie pracuje - syknął mężczyzna

W tym samym czasie ...


- Kuba! Do mnie!
   Kosa niechętnie udał się do trenera. Coś mu podpowiadało, że ta rozmowa do najlżejszych należeć nie będzie.
- Tak?
- Możesz mi powiedzieć co to do cholery jest?! - trener Urban był wściekły na swojego podopiecznego
- Przepraszam ...
- Nie przepraszaj mnie, tylko weź się w garść! Ostatnio zachowujesz się jakbyś był w zupełnie innym świecie! Co się z tobą dzieje?
   Kuba nie wiedział jak ma odpowiedzieć. Przecież nie będzie się tłumaczył tym, że jakaś śliczna brunetka o boskim, szerokim uśmiechu zawróciła mu w głowie. To byłoby niedorzeczne! Ale ona naprawdę była tak wspaniała, że młody Kosecki nie mógł przestać o niej myśleć. Jej przeuroczy śmiech ciągle rozbrzmiewał mu w głowie, a piwne oczy ...
- KUBA!
- Yyy .. Tak? - pomocnik ocknął się z letargu
- Nie zagrasz z Lechem. Taka jest moja decyzja - oznajmił pan Jan i odszedł od swojego zawodnika
   Resztę treningu Kuba spędził na wściekaniu się na siebie. Niestety, nawet to mu nie wychodziło. Po kilku zderzeniach ze słupkiem, zszedł z boiska z rozbitą głową.
- Kuba, co się stało? - do przyjaciela podbiegł zatroskany jak nigdy Dominik
- Nie minęły nawet dwa miesiące ... - westchnął Kuba
- Od czego?
- Od mojego rozstania z Olą ..
- I co z tego? - Dominik nie bardzo rozumiał o co chodzi
   Kosa nie odpowiedział. Po prostu poszedł do szatni, zostawiając przyjaciela w osłupieniu.

Godzinę później ...

   Zuza siedziała w kawiarni i popijała leniwie ulubione latte. Humor jej nie dopisywał. Nie dziwota, skoro właśnie straciła pracę, a w drodze do domu ktoś ukradł jej torebkę. Kiedy już myślała, że ten dzień będzie najgorszym dniem w jej życiu, zadzwonił telefon.
- Tak?
- Dzień dobry pani Zuzanno - w słuchawce rozbrzmiał głos właściciela kamienicy - Chciałbym panią powiadomić, że do północy musi się pani wyprowadzić
- Ale .. dlaczego?!
- Dlatego, że cała kamienica została przeze mnie sprzedana. Żegnam   Zuza miała ochotę zjeść komórkę, albo chociaż rozwalić ją o ścianę. Tak po prostu. Nic jej się nie układało. Straciła pracę, straciła mieszkanie, całe szczęście, że klucze, portfel i telefon miała przy sobie. To jednak było marne pocieszenie. Załamana uderzyła mocno głową w stół.
- Widzę, że też masz okropny dzień - ktoś dosiadł się do jej stolika
   Zuza podniosła wzrok.
- Przepraszam, ale ...
- Jestem Kuba. Ale możesz mówić mi Rzeźnik - blondyn uśmiechnął się szeroko
- Wiem kim jesteś ... - mruknęła Zuza
- Ale ja nie wiem kim ty jesteś
- Zuza. Mam na imię Zuza
   Uroczy mężczyzna poruszył brwiami i pokiwał głową
- Ładne imię - oznajmił - Co się stało, że jesteś taka zła?
- Przez swoją głupotę straciłam pracę, właściciel kamienicy w której mieszkam ją sprzedał, a jakiś imbecyl ukradł mi torebkę. - wyrecytowała- I tak masz lepiej ode mnie - westchnął - Dwa dni temu nakryłem moją dziewczynę z kochankiem. Tego wieczoru miałem się jej oświadczyć ...
   Zapadła cisza. Zuza w myślach współczuła Kubie, a Kuba w myślach współczuł Zuzie. Oboje byli szorstko potraktowani przez los.
- Życie jest do bani ... - stwierdziła dobitnie Zuza
   I chyba miała rację.

                                              

Co będzie dalej? :D

10 komentarzy:

  1. świetny rozdział. Czekam na kolejny z niecerpliwoscia

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super!
    No i wszyscy mają pecha :( Biedna Zuza, biedny Kuba, biedny drugi Kuba.
    Mam nadzieję, że wszystko się szczęśliwie skończy :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie co będzie dalej? Szkoda mi ich wszystkich ;c Oby wszystko było w porządku
    Rozdział świetny!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Pozdrawiam :*

    PS. Zapraszam również do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda ich wszystkich...:( Biedna Zuza, biedny Rzeźnik, biedny Kuba. Oby sobie jakoś poradzili.
    Rozdział jak zwykle świetny:)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest super, bardzo ciekawy. Czekam na kolejny, pozdrawiam i zapraszam do siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow!!! Super pomysł , wspaniale rozdziały . Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj dzieję się dzieje :)
    Ciekawe jak się dalej potoczy :D
    Zapraszam do siebie tak, przy okazji :)
    http://historie-z-pamietnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj biedactwa <333 :D
    I Rzeziu pomiędzy nich wejdzie ohhohoh :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego <3
    Buziaki kochana ; *

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest super, świetnie to wymyśliłaś. Jestem ciekawa co będzie dalej. super, czekam na kolejny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super jest to opowiadanie ;) będę czytać na pewno ;) Zapraszam do mnie nela-robert.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń