poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 7

Miesiąc później
Piątek
Północ
Gdzieś na obrzeżach Warszawy


   Jak wiadomo, listopad jest jednym z okropniejszych miesięcy w roku. Między innymi dlatego, że wciąż pada (niekoniecznie deszcz), wieje i ogólnie jest zimno. Kosa też nie lubił tego miesiąca. Ale oprócz tych powodów, miał jeszcze jeden: święta. Chociaż zostało do nich dokładnie 28 dni, on już czuł, że są blisko. I uwierzcie mi, wcale się nie cieszył.
   Pociechą dla niego był obecnie wygrany mecz z Górnikiem. Wracał autobusem razem z kolegami z drużyny. Mimo wysokiego zwycięstwa, panowie nie mieli humoru. Dlaczego? Ano dlatego, że ich kapitan, Ivica Vrdoljak, w starciu z jednym z Górników doznał otwartego złamania kości piszczelowej. Bolało, oj bolało. Tak więc Legioniści zamiast się cieszyć, trwali w milczeniu.
   Kosa przymknął na chwilę oczy. Był zmęczony, od dawna źle sypiał. Cały czas myślał o Zuzie i o ich ostatniej rozmowie. Nie widzieli się miesiąc. Często rozmwiali na Facebookowym czacie, ale to nie to samo co rozmowa w cztery oczy. Przed oczami stanął mu obraz uśmiechniętej dziewczyny z pięknymi, dużymi, piwnymi tęczówkami. Była tak piękna, że aż sam się uśmiechnął.
   Zgadnijcie jednak, o kim w tym samym czasie myślał siedzący obok Dominik? Ha! O Eli! Podobała mu się ta żywiołowa blondynka o zgoła innym usposobieniu niż jego. Lubił te chaotyczne rozmowy z nią. Lubił jej perlisty śmiech. Lubił kiedy odgarniała palcem włosy z czoła. Po prostu był nią oczarowany. I kiedy Kosa uśmiechał się do swojego odbicia, on w szczerzył się do fotela. Jak osoba z zaburzeniami psychicznymi.
- Oj Kuba ... Dlaczego kobiety są takie piękne? - westchnął Domi, sam nie wiedząc po co
- Że co? - młody Kosecki nie bardzo rozumiał przyjaciela
   Obaj spojrzeli po sobie. Dominik rozmarzony, Kosa kompletnie zbity z tropu. I wtedy głowa Furmiego uderzyła niebezpiecznie w oparcie fotela naprzeciwko niego. Kuba kompletnie zbaraniał. Co gorsza, on zaliczył niebezpiecznie bliskie spotkanie z szybą. Zakręciło mu się w głowie. Poczuł strużkę krwi spływającą po jego czole. I wiedział, że to zły znak. Wtedy ktoś na niego upadł. A konkretnie to ... Bartosz Bereszyński. Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak. Autobus zaczął nagle wirować, a on razem z nim. Dominik w tym samym czasie znajdował się już na przedniej szybie pojazdu. Warto dodać, że ów szyba miała na sobie liczne pęknięcia.
   Autobus zatrzymał się. Leżał bokiem na środku autostrady. W oddali dachowało czarne Audi A4. Na drodze panowała tzw. "szklanka". Kuba, o dziwo! wciąż był przytomny. Pewna myśl świtała w jego rozbitej głowie. I wtedy oślepił go błysk. Usłyszał przeraźliwy pisk opon i wiedział, że to nie może się dobrze skończyć.

Nad ranem ...

   Zuza, nieświadoma niczego, spała sobie w najlepsze, pochrapując smacznie. Śniło jej się, że szef wręcza jej premię i bilet na Karaiby. Właśnie wychodziła z jego gabinetu zadowolona takim obrotem spraw. Jej krwistoczerwone szpilki postukiwały wesoło o posadzkę, wprawiając innych pracowników w zachwyt. Wsiadła do swojego białego Mercedesa (nawet nie wiedząc, skąd go ma) i odjechała "rozpędzona prosto w stronę słońca", jak to śpiewała pewna czarnowłosa pani z gwiazdką. Wydawało jej się, że taki stan będzie trwał wiecznie, gdyby nie zadzwonił budzik.
   Wesoły głosik oznajmiał, że jest już ósma trzydzieści i czas wstać. Zuza zrzuciła nogi z łóżka i walcząc z okrutnym prawem grawitacji podniosła tułów. Słońce świeciło jej bezczelnie w oczy, ale to jej nie przeszkadzało. Przeciągnęła się mocno i podreptała do kuchni w szlafroku w niebieskie słonie. Ekspres do kawy mruknął groźnie, po czym zabulgotał i przygotował gorące latte. Zuza przeglądała wczorajszą gazetę po raz enty i sączyła czarny napój. Nagle uświadomiła sobie, że życie jest piękne. Że podoba jej się to, że niebo jest niebieskie, słońce żółte, a ZUS wredny. No, może ten ZUS to zły przykład.
   Ta poranna sielanka trwałaby nadal, gdyby nie dźwięk telefonu dobiegający z salonu (łał, rym częstochowski). Zuza powlokła się do pomieszczenia i odebrała.
- Jeżeli się nie pali, twoja mama nie umiera, papież nie abdykował, a lasy tropikalne przestały być wycinane, to odłóż słuchawkę i wróć do swoich zajęć - wyrzuciła z siebie z prędkością światła.
- Zuza ... stało się coś strasznego ... - głos Eli zadrżał niebezpiecznie
- Elu, przerażasz mnie ... - Zuza straciła poranny optymizm i wsłuchiwała się w w telefon
- Włącz TVP Info ... Czerwony pasek u dołu ekranu ...
   Zuza dopadła się pilota. Po chwili do jej mózgu dotarła okropna, przerażająca wiadomość. Telefon wypadł z jej ręki i wylądował na sofie. Ona opadła bezsilnie na fotel nie dowierzając w to, co widzi i słyszy.
- Zuza? Zuza, jesteś tam? - z urządzenia dobiegał ją roztrzęsiony głos przyjaciółki
   Jej już nie było. W niewiarygodnym tempie wrzuciła na siebie pierwsze lepsze ubrania i jak oparzona wybiegła z mieszkania (kolejny rym częstochowski, masz ci los!), zapominając o telewizorze.
- Proszę Państwa, dziś w nocy na obrzeżach Warszawy miał miejsce wypadek. Samochód osobowy zderzył się czołowo z autobusem wiozącym zawodników Legii Warszawa. Według wstępnych doniesień, nie żyją cztery osoby, ale te liczby mogą się zwiększyć. Więcej informacji w serwisie za 10 minut - obwieścił spiker, ale Zuzy już nie było.


Przepraszam was za zwłokę :D Ale jak widzicie w końcu dodałam :D Czekam na opinie :)

6 komentarzy:

  1. Jestem w szoku...o.O Szczerze mówiąc przeraziłaś mnie tym rozdziałem. Oby Kosie i reszcie Legionistów się nic poważnego nie stało...
    Nie mniej rozdział świetny.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku 4 osoby nie żyją ? No nie wierzę ! Kochana Proszę pisz jak najszybciej ;) buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW!
    Patrycji jakiś diabeł Cię opętał!
    Mam nadzieję, że Legionistom nic poważnego nie będzie ;c
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. oby żadnemu z Legionistów nic poważnego się nie stało :O
    super rozdział, nie mogę się doczekać następnego :)
    pozdrawiam :*
    a przy okazji zapraszam do mnie http://zycie-zdobywa-wartosc-dzieki-milosci.blogspot.co.uk/
    http://co-los-ze-soba-przyniesie.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu serce mi stanęło jak przeczytałam, że 4 osoby nie żyją ;c
    Rozdział cudowny, mam nadzieję, że wszyscy Legioniści będą cali.
    Czekam na kolejny, buziaczki ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na 31 rozdział http://skradles-mnie.blogspot.com/2013/12/31-naiwne-pytania.html
    oczekuję na komentarze oraz przyłączenie się do akcji karteczki :*

    OdpowiedzUsuń